Recenzja filmu

Kot w butach: Ostatnie życzenie (2022)
Joel Crawford
Bartosz Wierzbięta
Antonio Banderas
Salma Hayek

Żyć nie umierać

O ile pierwszy "Kot w butach" z 2011 roku przypominał fabularną miniaturę napisaną gdzieś na marginesie uniwersum "Shreka", o tyle "Ostatnie życzenie" jest pełnoprawną i stojącą na własnych
Żyć nie umierać
Jeśli Kot w Butach do czegoś przywykł, to do życia na krawędzi. Do zaciętych pojedynków na szable, do pacyfikowania wszelakich bestii, do ratowania skazanych na zagładę miasteczek czy wypraw po magiczne artefakty. Nasz bohater to lokalny banita, ale także postać dumnie nosząca miano legendy. Kot ogrzewa się w ciepełku kolejnych sukcesów i uwielbienia, nie patrzy za siebie, ciągle szuka wyzwań godnych wpisania do łotrzykowskiego CV. Głowa w chmurach, ale w końcu coś sprowadzi go na ziemię. Ekstremalne życie ma swoje uroki, tyle że kot ma ich tylko dziewięć. Ten w butach dość już jednak nabroił i już osiem razy żegnał się z tym łez padołem. Nadszedł więc czas, by zwolnić i zrezygnować z podejmowania ryzyka. Dom spokojnej starości to bezpieczny adres. Pora słynne buty herosa zamienić na wełniane papcie. Na przekór sobie, ale chyba nie ma innego wyjścia. Wydaje się jednak, że sytuacje może uratować spadająca gwiazda. Jedno życzenie wystarczy, by ponownie napełnić licznik żyć. 

O ile pierwszy "Kot w butach" z 2011 roku przypominał fabularną miniaturę napisaną gdzieś na marginesie uniwersum "Shreka", o tyle "Ostatnie życzenie" jest pełnoprawną i stojącą na własnych nogach opowieścią, zapraszającą do złożonego baśniowego świata i roztrząsającą emocjonalny kryzys tytułowego bohatera. To ciągle awanturnicze kino atrakcji, ale z wewnętrznie skonfliktowaną i niepewną siebie postacią. Kot po raz pierwszy z pełnym przekonaniem może powiedzieć, że "raz się żyje". Reżyser, Joel Crawford, poświęca sporo czasu, by oddać wewnętrzne załamanie Kota w Butach. Dołująca sekwencja w przytułku dla bezdomnych zwierząt – zrzucenie kostiumu, zapuszczenie brody i poddanie się monotonii dnia – skutecznie dekonstruuje wizerunek nieśmiertelnego superbohatera. To reset, świadome wycofanie się, rezygnacja, zmiana priorytetów. Twórcy lepią tę postać od nowa. Psychologiczny portret nabiera głębi i rośnie dramaturgiczna stawka. Przypominają o sobie błędy z przeszłości, spokoju nie dają wyrzuty sumienia. Są one tym bardziej bolesne, bo już może nie być czasu, by je naprawić. 

Jak cień za Kotem w Butach podąża okryty czarnym płaszczem, uzbrojony w dwa sierpy i krwiste spojrzenie Wilk, antagonista wyciągnięty rodem ze slashera. Podobnie jak jego słynni gatunkowi poprzednicy owiany jest aurą tajemnicy, jego motywacje nie są do końca znane, a determinacja i wizerunek pozwalają sądzić, że mamy do czynienia z nadprzyrodzoną i niezniszczalną siłą. "Kot w butach: Ostatnie życzenie" romansuje z estetyką kina grozy również dzięki drugiemu przeciwnikowi: Jackowi Plackowi. Dziecięca, pucułowata buzia połączona z majestatycznych rozmiarów ciałem i despotycznymi zapędami to ukłon w stronę mrocznej fantastyki. W okół jeszcze karnawał trzecioplanowych postaci: skrzywdzonych, marzycielskich, oddanych, uczciwych i knujących. Każdej z nich przyświecają inne motywacje w dotarciu do spełniającej życzenie gwiazdy (od przyjacielskiej bezinteresowności po wyrachowaną interesowność). Szeroki repertuar charakterów i ich intencji wpłynie na wielość wybrzmiewających w finale przesłań i mądrości. Nie wszystko złoto, co się świeci, i wszystko złoto, co się świeci. Dla każdego taka nauczka, na jaką zasłużył. 

"Kot w butach: Ostatnie życzenie" to również kino nieanonimowe wizualnie i pomysłowe narracyjnie. Przy kilku bardziej żywiołowych sekwencjach zmniejszany jest klatkaż, co ożywczo wpływa na ruch, rytm i inscenizacje potyczek. Natomiast główna fabularna oś rozpisana jest na zasadach gry planszowej. Ta formalna ornamentyka koresponduje z baśniowym światem, dla którego ryciny, przepowiednie i mapy są przecież codziennością.  Kolejne zapowiadane lokacje dzielą film na rozdziały, wymagają od Kota w Butach różnych umiejętności i wystawiają na próbę niezłomność jego charakteru. Ostatnie życzenie pozostaje niewinną przygodówką, ale z egzystencjalnym podbrzuszem i nie jednym słusznie postawionym pytaniem. Twórcy nie przestrzegają tylko, by ostrożnie wypowiadać życzenia. I tutaj bowiem spadająca gwiazda, jak w każdej dobrej historii, jest tylko pretekstem do opowieści o sprawach znacznie istotniejszych. 
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Choć Kot w butach wciąż cieszy się opinią bohaterskiego celebryty rodzinnego San Ricardo, jego ostatni... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones